11 kwietnia 2013

Trzepie mnie od okna do ściany, przez pokój, graty i znowu.
W nocy jest pięknie. Śnieg spada powoli, wolniej niż mężczyzna w sen po orgazmie.

Pomarańczowa refleksja świateł latarni za oknem kołysze jak piórowe resory w tarpanie.

Stwardniałe napięcia pękają pod cyrkowych pocisków uciskiem. Do żywego.
Spierzchniętych ust skórowanie. Na szczękach ścisk listy trzydziestu ton hitów porażek.

Nie garbię się(chwilami), nie zabijam(innych), nie narzucam(woli).

Załóżmy, że chwilowo znalazłem się w grupie witamin B12.
Kobalamina, naturalny katalizator adrenaliny.

1 komentarz: