18 marca 2011

kuszeta


Pociąg się spóźnia. To na pewno samobójca rzucił się pod tory. Od tygodnia pada deszcz, a nad miastem ciążą ołowiane chmury. Synoptyka daje się wszystkim we znaki, mnie również. Jeżdżąc autem wkurwiam się na wszystkich kierowców. Chodząc pieszo irytuję się na pieszych, psy i odmarzające stolce. Wydaję więcej pieniędzy na słodycze i kawę, słucham muzyki fortepianowej.
Czekając na pociąg środkuję emocje i rozgrywam partię szachów w telefonie. Przegrywam z trudnym poziomem trudności, chowam telefon, wyjmuję papierosa. Rozglądam się. Normalni ludzie. Elementarna homogeniczna grupa pracujących, młodzieży i emerytów. Zupełnie niefotogeniczny zbiór twarzy schowanych pod wiatą z plastiku.
Odchodzę na wysepkę wysuniętą daleko poza peron na jego tyle, przekraczam białą linię i staję nad torami. Widzę tam porzuconą strzykawkę, truchło gołębia i wyblakły papierek po lodach śmietankowych, a dalej żwir i trakcja. 
W tym momencie zrywa się ciepły silny podmuch. Krople deszczu przybierają na wadze i lepkości.
Stawiam kołnierz, ręką zakrywając zapalniczkę odpalam papierosa. Wiatr i deszcz tworzą ścianę gęsto zlanego bogatego w szcegóły szumu. W tym dźwięku chwytam syntetyczny szelest. Czuję, że ktoś za mną stoi. Odwracam się  i widzę siebie w ortalionowej fioletowej kurtce z tygodniowym zarostem na twarzy.
Ja w ortalionie pytam się siebie w płaszczu czy mam ognia. Odpalam sobie papierosa myśląc, czemu ja nie mam ognia. I obserwuję swoje zaciśnięte na filtrze usta i rzęsy na zmrużonych powiekach, małą bliznę na skroni w kształcie trójkąta której nie znam. Mam dziwny głos. Patrzę sobie w oczy kiedy zaciągamy dym i jakby nigdy nic odwracam się by patrzeć w dal jak pies nosem wciągając wiatr.
Z oddali nadbiega dźwięk syreny zwiastujący przyjazd pociągu. Nie ma mnie tam. Rzeczywiście. Skład przyjeżdża powoli wtaczając się na stację. Ludzie wsiadają szybko chcąc zająć wolne miejsca. Z oporem ruszam przed siebie by do nich dołączyć. Po tym krótkim spotkaniu ze sobą jestem ciekaw, a od jakiegoś czasu nie czułem ciekawości. Chmury, ruszyły z miejsca. Wiatr wyraźnie przesunął je na północ. Tam dokąd odjeżdża pociąg. Skoro tak, może zostanę, zresztą nie widziałem się, żebym wsiadał do środka.


08 marca 2011

szczerze.
szukając skutecznego środka terapeutycznego odkryłem,
że najlepiej działa na mnie Kate Bush.