28 listopada 2011

W poniedziałek zdzwoniliśmy się na krótką chwilę i byliśmy dla siebie uprzejmi. Kilka razy wyszedłem z domu, ponieważ musiałem, było po co, trzeba było zarobić. W tym czasie barmanka, którą ledwie znam zaczęła pisać do mnie sms-y. Ma węgle w oczach i mocny, elektryczny ładunek w perlistym uśmiechu jaki pasuje do kobiety o dekadę mądrzejszej. Pomimo tych niezwykle cennych przymiotów  odstraszyłem ją kłamstwem (a może to była prawda) o smaku piołunówki.