Kleopatro o malachitowych oczach, zostawmy nasze lektyki i niewolników przy pierwszym parkingu pod piramidami głupot. Pośliń mój palec, wiatr wskaże nam cień, w którym rozpuszczę się na twojej piersi, tam rozhuśtana ukołysz się pod sykomorą. Przyjmij mnie na styku manipury splotu słonecznego i zamknij na świat dźwięku ściskając, samej prawie nie oddychając. Zrań pumy pazurami plecy wilka, który obwąchuje zimnym nosem każdą wiosnę twojej skóry. Wszystek wykwit plam po mojej winie. Licząc od płatka ucha przez wilgotne wargi i gardło o tętnicy podbitej pulsem, aż do żyły na czole gdzie mieni się czakra adżna nabrzmiała życiem - skarbem, który pode mną zawisł.
Dochodzę,
że rozumiemy swoje położenie.
Dochodzę,
że rozumiemy swoje położenie.
bo, skie
OdpowiedzUsuńklasa.
OdpowiedzUsuń