Na linach notatnika przeciągam pojedyncze słowa nie chcąc naprężać ich ciężarem kotwic zdań. Krótkie pytania o conditio lingua przynoszą twarde spacje białego milczenia. Spór o granice języka powiewa trzepocząc w głowie gonfalone, pod którym salutują rzędy wychudzonych znaków - grafemów wytatuowanych czarnym tuszem - co typograficzny wstyd próbują osłonić koszulą z tektury okładek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz